Historia stołka PLOPP, to opowieść o technologii, deformacji i spełnionych marzeniach. To opowieść o obiekcie, który był eksperymentem młodego asystenta na ETH w Zurychu, a który dziś znajduje się w stałych zbiorach Centrum Pompidou w Paryżu.
Opowieść tę snujemy pod pretekstem. Stołek PLOPP jest bowiem jednym ze 100 obiektów ujętych w ekspozycję podsumowującą 25 lat SaloneSatellite, wystawy Permanent Collection Exhibition 1998 – 2024, która poraz pierwszy odbyła podróż zagraniczną i na początku listopada trafiła do Hong Kongu.
Na pierwszy rzut oka PLOPP od niemal dwóch dekad jest taki sam. Zmieniają się jego warianty kolorystyczne, funkcje czy materiał, z którego powstaje. Widzimy PLOPP-y w wersjach barowych, neonowych, aluminiowych czy miniaturach Ploppy. Jednak w już pierwszej wersji PLOPP standard, uważni obserwatorzy dostrzegą narrację o procesie stabilizacji stali, licznych próbach i błędach.
Stołek Plopp powstał w 2005 roku. W 2007 debiutował podczas SaloneSatellite w Mediolanie. Rok 2008 to już nagroda Red Dot Design Award i German Design Council Award dla PLOPP-a i Forum AID Award w 2009. Tak w telegraficznym skrócie wyglądały pierwsze lata kariery ikonicznego stołka. To jednak, zaledwie nagłówki w jego arcyciekawym procesie ewolucji.
Bo jednym z fundamentów autorskiej technologii FiDU jest błąd. Norma DIN 8580, tak mocno negowana przez inżynierów, traktowana jako błędna/niepoprawna deformacja, stała się tak fascynującą nie-perfekcją dla Zięty. Od profsora Ludgera Hovestadta Oskar dostał wolność do eksploracji. A efektem jego wnikliwych i eksperymentalnych studiów na wydziałach ITA i CAAD na ETH w Zurychu, była praca doktorska i PLOPP. Stołek manifest. Stołek ikona. Stołek początek.
PLOPP powstaje z dwóch płaskich metalowych membran, o grubości 0,8 cm. Arkusze są szczelnie spawane krawędziowo, by następnie w procesie deformacji ciśnieniem wewnętrznym ustabilizować się do trójwymiarowej formy stołka. Kluczowym momentem jest zagięcie się nóg.Opracowane przez Ziętę rozwiązanie, stabilizuje całą konstrukcję i pozwala na „wejście” zaginanych miejsc na powierzchni jedno w drugie i wymaga jedynie subtelnego spawu.
Na początku PLOPP miał cztery nogi. Jednak szybko okazało się, że nierówności wynikające z procesu spontanicznej deformacji materiału, odbierają mu stabilność – obiekt chwiał się. Dziś PLOPP ma trzy punkty podparcia. Nie tylko stoi stabilnie na trzech nogach, ale jest w stanie wytrzymać obciążenie 2,5 tony.
Wszystkie siły działające na materiał przemieszczają się do góry, po czym następuje ich koncentracja, kumulowana z siedziska przez zagięty „nos”, i z nóg przez uformowane „U”. Brzmi to banalnie, ale rozwiązanie to jest, czymś tak genialnym, że profesorowie z wydziału Maschinenbau (budowy maszyn), przecierali oczy nie dowierzając, że Zięta jeszcze podczas studiów osiągał ten efekt bez użycia narzędzi.
Eksperymenty nad tym rozwiązaniem trwały od samego początku, ale produkcyjnie pojawiło się ono dopiero po niemal trzech setkach produktów. I tak też dziś wszystkie PLOPP-y, również te aluminiowe mają wspomniane „nosy” pod siedziskiem. Pierwsze PLOPP-y nie deformowały się w ten sposób, przez co wymagały spawania niemal całej linii zagięcia nóg przy siedzisku – co dziś pozwala szybko rozpoznać obiekty z pierwszej serii produkcyjnej.
W trakcie ewolucji pojawiały się różne wersje PLOPP-ów. Wczesne miały ostre nogi, które zwężały się ku dołowi. Wcześniejsze były deformowane wodą, nie powietrzem – jeszcze wzorem hydroformowania, technologii Innenhochdruckumformen (IHU), która stanowiła punkt wyjściowy do powstania autorskiej Freie Innendruck Umformung (FiDU) i fascynuje Ziętę do dziś.
W trakcie ewolucji pojawiały się różne wersje PLOPP-ów. Wczesne miały ostre nogi, które zwężały się ku dołowi. Wcześniejsze były deformowane wodą, nie powietrzem – jeszcze wzorem hydroformowania, technologii Innenhochdruckumformen (IHU), która stanowiła punkt wyjściowy do powstania autorskiej Freie Innendruck Umformung (FiDU) i fascynuje Ziętę do dziś.
Mimo iż mocno technologiczny, PLOPP szybko skradł serca projektantów. A Oskar Zięta, jako jeden z twórców, wypełnił misję, z jaką 1998 roku Marva Griffin zainicjowała SaloneSatellite. Ta poświęcona młodym projektantom część targów Salone del Mobile. Milano, gromadziła i gromadzi świeże, interesujące i często eksperymentalne projekty, których autorzy marzą o swoim, niezależnym stoisku na targach Salone.
„Nazywaliśmy je Satellite, a stały się Uniwersum”.
~Beppe Finessi
Projektant PLOPP-a, sentymentem wspomina, jak targi w Mediolanie odbywały się jeszcze w centrum miasta, na stadionie. Tam Oskar Zięta pierwszy raz był na targach Salone i tam też, w 1999 roku po raz pierwszy podniósł Superleggerę Gio Pontiego – zakochał się i zamarzył. By po niemal 20 latach stać się pierwszą polską firmą w hali 16 na Salone del. Mobile, wystawiając m.in. swoją Ultraleggerę, która pobiła rekord wagi włoskiego projektanta Cassiny.
Poznaj rekordzistkę →
Poznaj rekordzistkę →
Zięta wiedział, że ekspozycja podczas SaloneSatellite to przedsięwzięcie o niemałej logistyce. Zdawał sobie też sprawę, że na przygotowanie wszystkiego będzie miał niecałe 10 dni. Weekend poświęcił na przemyślenia i planowanie. Decyzja była ciężka, ale racjonalna. Rezygnacja z udziału. Natychmiast pojawił się kolejny telefon, z komunikatem: Szansa jest teraz i może się już nie powtórzyć. Trzeba kuć stal póki gorąca! I stało się.
Decyzja Oskara Zięty o zgłoszeniu się na SaloneSatellite była spontaniczna. Szybko skontaktowała się z nim Marva Gryffin, oświadczając, że nie ma mowy o najbliższych edycjach… Zrządzenie losu, chciało jednak, że pojawiło się wolne miejsce i Oskar Zięta odebrał piątkowy telefon, że jest dla niego stand, ale musiał podjąć decyzję do poniedziałku. Zięta był gotowy z obiektem. Był przygotowany technologicznie i eksperymentalnie.
Premiera PLOPP-a w Mediolanie okazała się spektakularnym sukcesem. Już w tym samym roku Zięta otrzymał pierwsze zlecenie seryjne 200 sztuk stołków na zamówienie Stephana Dornhofera z Magazin. Po targach, 50 sztuk PLOPP-ów powstało też na zamówienie ThyssenKrupp, by później trafić na festiwal IdeenPark, gdzie Oskar Zięta performatywnie pompował stołki na specjalnie przygotowanej scenie z prezesem Nirosty.
Niedługo później odbyło się spotkanie w Monachium Oskara Zięty ze Stephanem Dornhoferem i Rolfem Hayem. Przerodziło się ono w stałą współpracę z duńską firmą HAY i tak PLOPP dołączył do stałej kolekcji, i to razem z HAY, zgłoszony został do nagrody Red Dot. Wówczas był to unikat projektowany pod produkcję seryjną, która już od 2008 miała miejsce w Polsce, w nowo powstałej wówczas firmie Zięty, Steelwerk w Zielonej Górze – gdzie do dziś mieści się produkcja Zieta Prozessdesign.
PLOPP podróżuje po targach, ekspozycjach i showroomach na całym świecie. Siadają na nim wielkie nazwiska. Czyni dobro – w swej różowej wersji, wspierając akcje charytatywne. Pola Dwurnik stworzyła dykowany komiks „Złoty Deszcz” na jego temat. I niedawno stał się jednym z głównych bohaterów projektu Zieta Ilustrowany.
Kolejne lata to już eksplozja popularności stołka. W roku 2015 PLOPP trafia do kolekcji Museo Nazionale della Scienza e della TecnologiaLeonardo da Vinci w Mediolanie. Rok później do Vitra Design Museum w Weil am Rhein. PLOPP znalazł też swoje miejsce stałych zbiorach Centre Pompidou w Paryżu jako jedno z dwunastu krzeseł, które zmieniły współczesny design. Muzeum Narodowe w Warszawie umieściło go w Galerii Wzornictwa Polskiego.
The stool also unapologetically addresses the narrative of sustainability. It is a monomaterial object—highly durable, but recyclable. An object that instead of 145 GB of manufacturing data takes up only 16 KB. And a package of 200 PLOPPs shipped to the far ends of the earth is only 20 cm high, because the stools are inflated on site.
I tak też mały, zabawkowy Polski Ludowy Obiekt Pompowany Powietrzem – w różnych rozmiarach, kolorach, stalowy czy aluminiowy – snuje opowieść o potencjale technologii FiDU i determinacji w sięganiu po marzenia.